odszkodowanie za śmierć w katastrofie lotniczej

Eksperci zwracają też uwagę, że śmierć generała Sikorskiego zbiegła się w czasie z aresztowaniem przez gestapo generała Stefana Grota-Roweckiego, komendanta głównego Armii Krajowej (30 To podstawowe pytanie statystyczne. Stwierdził, że woli lecieć bezpośrednio do miejsca docelowego, ponieważ zmniejsza to prawdopodobieństwo, że zginie w katastrofie lotniczej. Jego logika polegała na tym, że jeśli prawdopodobieństwo katastrofy komercyjnej linii lotniczej wynosi 1 na 10 000, przelot samolotem na dwa samoloty, aby Wobec braku możliwych do sprawdzenia faktów na temat katastrofy lotniczej, do której doszło w środę po starcie z Moskwy, część zwolenników Jewgienija Prigożyna wskazywała palcem na państwo rosyjskie, część na Ukrainę, która w czwartek miała obchodzić swoje święto. Niepodległości. 262 Materiały Rosyjskie media o katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem w kontekście 70. rocznicy zbrodni katyńskiej W przemówieniu Lecha Kaczyńskiego, przygotowanym na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej miały paść słowa: „Katyń stał się bolesną raną polskiej histo- rii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Powodem śmierć przyjaciela w katastrofie samolotu. W październiku zeszłego roku w katastrofie lotniczej zginął Rainer Schaller, niemiecki biznesmen, wspólnik oraz przyjaciel Sergio Ramosa nonton film fated to love you subtitle indonesia. Ostatnie pożegnanie ofiar katastrofy Germanwings Data utworzenia: 25 lipca 2015, 17:40. Cztery miesiące po katastrofie lotniczej airbusa A320 we francuskich Alpach, oddano ostatni hołd 150 ofiarom tragicznego lotu. W uroczystej ceremonii na cześć zmarłych uczestniczyły rodziny, bliscy i mieszkańcy regionu Ostatnie pożegnanie ofiar katastrofy Germanwings Foto: Robert Pratta / Reuters W piątek, dokładnie cztery miesiące po katastrofie samolotu należącego do niemieckich linii lotniczych Germanwings, odbyło się ostatnie pożegnanie 150 ofiar tragicznego lotu z Barcelony do Dusseldorfu. Uroczystość została zorganizowana w Vernet we francuskich Alpach. Około godz. 15:00, hołd zmarłym oddały rodziny, bliscy oraz mieszkańcy regionu. W ceremonii brało udział 200 osób. U stóp pomnika zostały złożone bukiety kwiatów oraz pamiątkowe kamyki z inicjałami ofiar. Uroczystość uświetniły białe balony, które wypuszczone pod koniec ceremonii, długo wzniosiły się ponad górskimi szczytami. Przypomnijmy, że w wyniku katastrofy airbusa A320 niemieckich linii lotniczych Germanwings grupy Lufthansa, zginęło sto pięćdziesiąt osób, w tym 72 Niemców i 50 Hiszpanów. 24 marca, samolot leciał z Barcelony do Dusseldorfu. Według śledczych, maszyna została celowo rozbita przez niemieckiego pilota Andreasa Lubitza, który w przeszłości cierpiał z powodu poważnych zaburzeń psychicznych. Uroczystość odbyła się w momencie bardzo napiętych stosunków między Lufthanzą, a krewnymi ofiar. Wszystko z powodu nieporozumienia w sprawie odszkodowań za śmierć pasażerów feralnego lotu. Rodziny odrzuciły ofertę Lufthanzy, która zaproponowała 25 tys. euro za każdą z ofiar. Prawnicy rodzin domagają się co najmniej 100 tys. euro za śmierć każdego pasażera. Zobacz także Zobacz FILM z uroczystości w Alpach: aaaa /4 Ostatnie pożegnanie 150 ofiar katastrofy airbusa A320 Robert Pratta / Reuters W piątek odbyło się ostatnie pożegnanie 150 ofiar tragicznego lotu z Barcelony do Dusseldorfu /4 Ostatnie pożegnanie 150 ofiar katastrofy airbusa A320 Robert Pratta / Reuters Uroczystość została zorganizowana w Vernet we francuskich Alpach. Około godz. 15:00, hołd zmarłym oddały rodziny, bliscy oraz mieszkańcy regionu. W ceremonii brało udział 200 osób /4 Ostatnie pożegnanie 150 ofiar katastrofy airbusa A320 Robert Pratta / Reuters U stóp pomnika zostały złożone bukiety kwiatów oraz pamiątkowe kamyki z inicjałami ofiar. /4 Ostatnie pożegnanie 150 ofiar katastrofy airbusa A320 Robert Pratta / Reuters W wyniku katastrofy airbusa A320 niemieckich linii lotniczych Germanwings grupy Lufthansa, zginęło sto pięćdziesiąt osób, w tym 72 Niemców i 50 Hiszpanów Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Sprawdź czy możesz uzyskać odszkodowanie za opóźniony lub odwołany lot W oparciu o Twoje odpowiedzi, algorytm sprawdzi czy może przysługiwać Ci odszkodowanie Wyślij bezpłatnie wniosek o analizę Analiza dostarczonych pogłębionych informacji umożliwi ocenę szans na uzyskanie odszkodowania Uzyskasz dodatkowe informacje o podstawach odszkodowania Po wysłaniu zgłoszenia uzyskasz dostęp do zwięzłych informacji o podstawach ubiegania się o odszkodowanie za opóźniony lub odwołany lot. Odszkodowanie za opóźniony lub odwołany lot, odmowę przyjęcia na pokład Jeżeli powyższe okoliczności przytrafiły się podczas Twojej podróży samolotem Możesz dochodzić należnego Tobie lub Twoim bliskim odszkodowania. W zakresie opóźnienia lub odwołania lotu jak również odmowy przyjęcia na pokład (np. z uwagi na nadkomplet pasażerów) odszkodowanie od przewoźnika lotniczego przysługuje w oparciu o art. 4, 5, 6 i 7 Rozporządzenie (WE) nr 261/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z 11 lutego 2004r., zwane dalej Rozporządzeniem; ma ono zastosowanie nie tylko do spraw pasażerów lotów regularnych, ale również do pasażerów lotów nieregularnych tzw. czarter (ang. charter). Rozporządzenie znajduje zastosowanie, jeżeli pasażer posiadł potwierdzoną rezerwację na dany lot oraz stawił się na odprawę nie później niż 45 minut przed ogłoszoną godziną odlotu; wysokość odszkodowania zależna jest od: długości opóźnienia lotu, przyczyn opóźnienia, długości lotu i wynosi: 250 Euro – dla wszystkich lotów o długości do 1 500 kilometrów; 400 Euro – dla wszystkich lotów wewnątrzwspólnotowych dłuższych niż 1 500 kilometrów; 400 Euro – dla wszystkich innych lotów (poza UE) o długości od 1 500 do 3 500 kilometrów; 600 Euro – dla wszystkich innych lotów (poza UE) dłuższych niż 3 500 kilometrów. Jeśli chodzi o długość opóźnienia lotu trzeba przywołać treść orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 19 listopada 2009 r. w sprawach połączonych C-402/07 i C-432/07, w którym uznano, że pasażerowie opóźnionych lotów mogą powoływać się na prawo do odszkodowania przewidzianego w art. 7 rozporządzenia (WE) nr 261/2004, jeżeli: przybędą do ich miejsca docelowego trzy godziny lub więcej po pierwotnie przewidzianej przez przewoźnika lotniczego godzinie przylotu. Jednocześnie trzeba mieć na uwadze, że opóźnienie nie rodzi po stronie pasażerów prawa do odszkodowania, jeżeli przewoźnik lotniczy jest w stanie dowieść, że odwołanie lub duże opóźnienie lotu jest spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków, to jest okoliczności, które pozostają poza zakresem skutecznej kontroli przewoźnika lotniczego. Odszkodowanie za odwołany lot Podobnie jak w przypadku opóźnienia lotu, co do zasady również w przypadku odwołania lotu przewoźnik lotniczy jest zobowiązany do odszkodowania, a to: 250 Euro – dla wszystkich lotów o długości do 1 500 kilometrów; 400 Euro – dla wszystkich lotów wewnątrzwspólnotowych dłuższych niż 1 500 kilometrów; 400 Euro – dla wszystkich innych lotów (poza UE) o długości od 1 500 do 3 500 kilometrów; 600 Euro – dla wszystkich innych lotów (poza UE) dłuższych niż 3 500 kilometrów, chyba że może dowieść, że odwołanie jest spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków. Przewoźnik lotniczy może pomniejszyć odszkodowanie o 50% jeśli zaoferował on pasażerom lot alternatywny, którego czas przylotu nie przekracza planowego czasu przylotu pierwotnie zarezerwowanego o: 2 godziny w przypadku lotów o długości do 1500 km; 3 godziny w przypadku lotów na dystansie 1500-3500 km; 4 godziny w przypadku wszystkich innych lotów. Prawo do odszkodowania z powodu odwołania lotu jednak nie będzie przysługiwać jeżeli pasażerowie: zostali poinformowani o odwołaniu co najmniej dwa tygodnie przed planowym czasem odlotu; lub zostali poinformowani o odwołaniu w okresie od dwóch tygodni do siedmiu dni przed planowym czasem odlotu i zaoferowano im zmianę planu podróży, umożliwiającą im wylot najpóźniej dwie godziny przed planowym czasem odlotu i dotarcie do ich miejsca docelowego najwyżej cztery godziny po planowym czasie przylotu; lub zostali poinformowani o odwołaniu w okresie krótszym niż siedem dni przed planowym czasem odlotu i zaoferowano im zmianę planu podróży, umożliwiającą im wylot nie więcej niż godzinę przed planowym czasem odlotu i dotarcie do ich miejsca docelowego najwyżej dwie godziny po planowym czasie przylotu. Odszkodowanie za odmowę wejścia na pokład Odmowa przyjęcia na pokład oznacza odmowę przewozu pasażerów danym lotem, pomimo że stawili się oni do wejścia na pokład zgodnie z warunkami ustanowionymi w art. 3 ust. 2 Rozporządzenia, chyba że odmowa przyjęcia na pokład jest racjonalnie uzasadniona, w szczególności przyczynami związanymi ze zdrowiem, wymogami bezpieczeństwa lub niewłaściwymi dokumentami podróżnymi. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku tzw. overbooking –u, czyli gdy przewoźnik lotniczy sprzedał więcej biletów na dany lot, niż może pomieścić dany typ samolotu obsługujący dany lot. Jeżeli obsługujący przewoźnik lotniczy ma uzasadnione powody, by przewidywać odmowę przyjęcia na pokład, powinien on najpierw wezwać ochotników do rezygnacji z ich rezerwacji w zamian za korzyści na warunkach uzgodnionych pomiędzy danym pasażerem a przewoźnikiem lotniczym. Jeżeli liczba ochotników nie pozwala na przyjęcie na pokład pozostałych pasażerów z rezerwacjami, wówczas obsługujący przewoźnik lotniczy może, wbrew woli pasażerów, odmówić przyjęcia ich na pokład. W takim przypadku pasażerowie, którym odmówiono wejścia na pokład mają prawo wyboru pomiędzy zwrotem ceny biletu, a zmianą planu podróży a nadto mają oni prawo do odszkodowania w wysokości: 250 Euro – dla wszystkich lotów o długości do 1 500 kilometrów; 400 Euro – dla wszystkich lotów wewnątrzwspólnotowych dłuższych niż 1 500 kilometrów; 400 Euro – dla wszystkich innych lotów (poza UE) o długości od 1 500 do 3 500 kilometrów; 600 Euro – dla wszystkich innych lotów (poza UE) dłuższych niż 3 500 kilometrów. Pomoc w odzyskaniu odszkodowania za opóźniony lub odwołany lot W sprawach dotyczących odszkodowania za lot nie zachodzi potrzeba osobistego stawiennictwa w Kancelarii, a wszelkie czynności mogą być dokonywane telefonicznie lub mailowo. Niemniej, jeśli wymaga tego sytuacja, wszelkie ważne informacje możecie Państwo przekazać w bezpośredniej rozmowie najlepiej w siedzibie Kancelarii. Aby rozmowa przyniosła jak najwięcej korzyści, można: przygotować dokumenty związane ze sprawą (np. potwierdzenie rezerwacji, bilet lotniczy, kartę pokładową, dokument podróży, potwierdzenie rezerwacji wycieczki, etc.); sporządzić listę świadków, w miarę możliwości z podaniem ich danych tj. adres do korespondencji i numer telefonu; sporządzić listę osób biorących udział w sprawie lub zdarzeniu; przygotować pytania, które przychodzą Państwu na myśl. Tajemnica adwokacka Proszę być pewnym tego, że adwokat zachowuje w tajemnicy wszystko, o czym dowiedział się w związku z wykonywaniem obowiązków zawodowych. Rozmowa z adwokatem objęta jest tajemnicą, która jest gwarancją praw – Państwa praw! Koszty Zgodnie z Kodeksem Etyki Adwokackiej, w każdej sprawie adwokat wyłącznie na życzenie Klienta może informować na temat stawek wynagrodzeń i metod ich obliczania – również w sprawach dotyczących odszkodowania za opóźniony lub odwołany lot, odmowę przyjęcia na pokład. Toteż, aby zaoszczędzić Państwa czas, proszę o nawiązanie kontaktu w dogodny sposób – mailowo bądź telefonicznie. Wracają z wojskowymi honorami, pośmiertnie dostają odznaczenia. W ich rodzinach pozostaje pustka. Niebo nad afgańską prowincją Wardak 9 października 2009 r. było czyste, a temperatury znośne. Żołnierze VI zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego jechali drogą Highway 1. Wieźli z Ghazni do Bagram uszkodzony sprzęt; mieli go tam zostawić i pobrać zaopatrzenie. Na czele konwoju jechali saperzy w transporterze opancerzonym MRAP. Cougary, wypożyczone od Amerykanów, służyły polskiej armii już rok. Dawały żołnierzom poczucie bezpieczeństwa. 40 km od bazy zatrzymali się przed zwężeniem drogi, aby sprawdzić, czy nie ma tam ukrytych ładunków wybuchowych. Eksplozja nastąpiła, kiedy wsiadali z powrotem do pojazdu. Na miejscu zginęło dwóch saperów ze Szczecina, dwóch następnych zostało ciężko rannych. W tym kpr. Paweł Staniaszek z Mazowieckiej Brygady Saperów w Kazuniu. Żołnierza przetransportowano do szpitala w Bagram, stamtąd do bazy w Ramstein w Niemczech. Do Wojskowego Instytutu Medycznego na Szaserów w Warszawie trafił w kwietniu 2010 r. Na misji spędził parę dni, w szpitalach – w sumie półtora roku. – Odwiedzałam syna raz w tygodniu, a jeżeli mogłam, to częściej – mówi Wiesława Staniaszek, matka kaprala. Do Warszawy musiała dojeżdżać. Kiedy trafiało się jej wolne poza weekendami, nocowała u rodziny w stolicy. – Świąt nigdy nie spędził sam. Ani w Ramstein, ani w Polsce. Wojskowi mówili, że był to najciężej ranny polski żołnierz. Lekarze ze szpitala na Szaserów walczyli o jego życie przez rok. Musieli mu amputować obie nogi. Poruszał się na wózku. – Te półtora roku było dla mnie bardzo ciężkie – wspomina pani Staniaszek. Razem mieli się wprowadzić do mieszkania w Nowym Dworze Mazowieckim, przystosowanego do potrzeb osób niepełnosprawnych. Kpr. Paweł Staniaszek nie wyszedł ze szpitala. Zmarł na zapalenie płuc 20 kwietnia 2011 r. Pośmiertnie został odznaczony Gwiazdą Afganistanu oraz Krzyżem Wojskowym za męstwo i odwagę na polu walki. Klienci zgłosili się sami Paweł Staniaszek był 26. ofiarą pobytu naszych wojskowych w Afganistanie. Do ubiegłego czwartku bilans ten wzrósł do 27 zabitych. Łącznie w wojnach, w których bierzemy udział dłużej niż w jakimkolwiek konflikcie zbrojnym od niepamiętnych czasów, straciliśmy 49 żołnierzy – 22 w Iraku i 27 w Afganistanie. Rodzinom poległych wypłacono wszystkie przysługujące im świadczenia. Wojsko otoczyło je wszechstronną opieką; w niektórych jednostkach mogą w każdej sprawie kontaktować się z wyznaczonym do tego oficerem, gdy trzeba, przyjmie je także dowódca. Mazowieccy saperzy groby poległych kolegów odwiedzają raz na kwartał. Nie wszyscy jednak uważają, że rachunek krzywd został wyrównany. 34 członków rodzin 14 poległych żołnierzy domaga się od Ministerstwa Obrony Narodowej po milionie złotych zadośćuczynienia za śmierć mężów, ojców i synów na zagranicznych misjach. Reprezentują ich radcy prawni z gdyńskiej kancelarii Nowakowski&Sławek. Wybór nie był przypadkowy. Radcy właśnie dopinają ostatnie ugody z MON w sprawie wypłaty zadośćuczynień rodzinom wojskowych, którzy zginęli w katastrofie samolotu CASA. Nowakowski i Sławek reprezentowali wszystkie rodziny ofiar – razem 72 osoby, z których każda otrzymała po 250 tys. zł. – Mówię szczerze: nie szukaliśmy tych klientów – zarzeka się mec. Nowakowski. – Sami się do nas zgłosili, podobnie było w przypadku casy. Do gdyńskiej kancelarii mirosławskie rodziny trafiły w grudniu za pośrednictwem jednej z wdów, która znała mec. Nowakowskiego. Zwróciła się do niego po odwiedzeniu kilku adwokatów, którzy nie zdecydowali się wystąpić w jej imieniu. 28 stycznia br., po trzech latach od katastrofy, „szkoda niematerialna” najbliższych tragicznie zmarłych żołnierzy miała się przedawnić. Radcy, mając to na uwadze, podjęli się zadania. „Szkoda niematerialna” zaszła w wyniku rozbicia się na lotnisku 12. bazy lotniczej w Mirosławcu samolotu transportowego CASA C-295 M. W katastrofie zginęło 20 żołnierzy Sił Powietrznych: czterech pilotów i 16 pasażerów, w tym dowódca 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie, gen. dyw. Andrzej Andrzejewski. Kiedy zginęli pasażerowie casy, nie było mowy o zadośćuczynieniach. Sytuacja się zmieniła po katastrofie smoleńskiej. Wyjątkowość ofiar wypadku sprawiła, że ta kwestia pojawiła się dość szybko. W reprezentującej skarb państwa Prokuratorii Generalnej zaczęto się zastanawiać nad tym już w lipcu Spekulowano, że najbliżsi będą się domagać od 500 tys. do 4 mln zł. Stanęło na 250 tys. zł dla każdego członka najbliższej rodziny – małżonków, dzieci i rodziców. Mec. Nowakowski pytał wtedy w mediach, czym się różnią jedne ofiary od drugich. Wkrótce stanowisko to podzieliło także MON. – Zaproszono nas do ministerstwa krótko po tym, jak Prokuratoria Generalna zaproponowała wypłacenie odszkodowań rodzinom smoleńskim – wspomina mec. Sławek. Choć wezwanie do zapłaty wysłali do MON jeszcze w połowie grudnia 2010 r., do rozmów usiedli w lutym – po decyzji w sprawie odszkodowań dla rodzin smoleńskich. Czyżby więc o zaproszeniu zadecydowały względy polityczne? – W MON nikt nie ukrywał, że decyzje podejmowano na najwyższym szczeblu – mówi Sławek. Zadośćuczynienie to nie odszkodowanie Nieuczciwe byłoby stwierdzenie, że Polska pozostawia rodziny poległych kompletnie bezradne. MON wykupuje naszym żołnierzom przed wyjazdem na misję ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. W przypadku śmierci, z NNW osobie wskazanej przez żołnierza wypłacane jest 250 tys. zł. Następne w kolejności są środki gwarantowane ustawowo: jednorazowa wypłata 18-krotności średniej krajowej (ok. 62 tys. zł), powiększona dodatkowo o trzyipółkrotność na każde dziecko, plus prawo do dodatkowego odszkodowania, przyznawanego przez ministra w uzasadnionych przypadkach. Do tego wszystkie wypłaty, tak jakby żołnierz odchodził ze służby: odprawa, spieniężone urlopy, ekwiwalenty i nieodebrane dodatki. Do tego dochodzą comiesięczne wpływy z tytułu renty rodzinnej, zapomogi, o którą można się starać u ministra obrony narodowej, i pomoc w kontynuowaniu nauki, wypłacana młodzieży od 16. roku życia, nie dłużej jednak niż do 25. Plus pomoc finansowa w dokształcaniu zawodowym i przekwalifikowywaniu w maksymalnej kwocie 5,6 tys. zł. Jednak gdyńscy prawnicy uważają, że choć rodziny otrzymały już wszelkie przysługujące im ustawowo świadczenia, nie zaspokoiło to wszystkich roszczeń. – Świadczenia już wypłacone rodzinom nie są tymi, o które nam chodzi. To było świadczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków na podstawie polisy, którą zawarło MON, i nie nazywa się ich nawet odszkodowaniami, tylko świadczeniami ubezpieczeniowymi – mówi mec. Sławek. Trójmiejscy prawnicy chcą walczyć o zadośćuczynienie. Ich główna linia argumentacyjna w sprawie zadośćuczynień dla rodzin żołnierzy poległych na misjach jest podobna do tej, którą przyjęli w sprawie poprzednich klientów: mają zostać wypłacone za zerwane więzi rodzinne. – Prawo do rodziny jest zagwarantowane w konstytucji, a jako takie musi podlegać ochronie prawnej. Utrata bliskiej osoby oznacza, że wartości, które normalnie wszyscy nabywamy, tutaj zostają utracone. Rozerwane więzi rodzinne, małżeńskie, rodzicielskie rodzą poczucie osamotnienia. Orzecznictwo nazywa to naruszeniem dóbr niematerialnych w postaci rozerwanych więzi, osamotnienia i krzywdy – mówi mec. Sławek. Więzi rodzinne należą do katalogu dóbr osobistych, który w polskim prawie pozostaje otwarty, tzn. nie są one wyliczone w żadnym przepisie. Sprawia to, że muszą być wyodrębniane „ręcznie” w precedensowych sprawach. Mec. Lech Obara z Olsztyna jest weteranem tego rodzaju przypadków. – W procesach z Biedronką udało nam się przed Sądem Najwyższym wyodrębnić dobro osobiste, jakim jest prawo pracownika do pracy w warunkach zgodnych z BHP, a w procesie przeciwko „Die Welt” o „polskie obozy koncentracyjne” przed warszawskim sądem usiłujemy wyodrębnić dobro osobiste, jakim jest prawo do prawdy historycznej – mówi. Rodziny domagające się zadośćuczynienia mają za sobą orzecznictwo Sądu Najwyższego z 2010 r. W styczniu sędziowie orzekli, że śmierć bliskiej osoby może stanowić naruszenie dóbr osobistych członków rodziny zmarłego i uzasadniać przyznanie zadośćuczynienia. W listopadzie – że wysokość odszkodowania musi uwzględniać aspekt niematerialny, rozumiany jako osierocenie czy pozbawienie miłości. Mec. Sławek przytacza w tym miejscu obowiązującą w polskim prawie zasadę niezaliczalności: – Świadczenie wypłacone na jednej podstawie prawnej nie zalicza się na poczet wypłacanego na podstawie drugiej. Jeżeli jakiś przepis stwierdzałby, że świadczenie z tytułu polisy może być wypłacane na poczet zadośćuczynienia, to mielibyśmy bardzo trudne zadanie. A tak żądamy zupełnie innego świadczenia. Radcy są zdania, że prawo stoi po ich stronie i że uda się dojść z MON do porozumienia poza salą sądową, tak jak udało się to przy sprawie casy. – Paradoksalnie w sprawie poległych żołnierzy mamy teraz mniej niejasności niż w styczniu czy grudniu – mówi mec. Nowakowski. Nie wiadomo, czy jasność w tej kwestii ma również MON. Wiceminister Czesław Piątas w wypowiedzi dla PAP tak komentował sprawę: „Będziemy się zastanawiać, czy podjąć rozmowy z rodzinami ws. odszkodowania z tytułu pogorszenia sytuacji materialnej lub zadośćuczynienia za straty moralne – za zerwanie więzi rodzinnych, ból i cierpienie”. Dodał, że rozważają skierowanie sprawy do sądu, „żeby niezawisły organ mógł dokładnie ocenić i określić wielkość środków, które powinny być w formie zadośćuczynienia lub odszkodowania tym rodzinom wypłacone”. Prośba o dalszy komentarz kończy się lakonicznym e-mailem z Departamentu Prasowego: „Do czasu zakończenia analizy prawnej [tych] przypadków Ministerstwo Obrony Narodowej nie będzie się wypowiadać w przedmiotowym temacie”. Pieniądze za śmierć Członkowie rodzin, z którymi udało nam się skontaktować, przyjmują w kwestii zadośćuczynień wstrzemięźliwą postawę. – Nie wierzę, że ta kwota jest do wygrania – powątpiewa Wiesława Staniaszek. – Nie jestem pewna, czy to w ogóle zaczynać, bo myślę, że nic z tego nie wyniknie. Matka innego żołnierza prosi o niepodawanie nazwiska. – Straty własnego dziecka nie wynagrodzi mi nigdy żadna kwota, nawet gdyby ją trzykrotnie podwyższyli. Nawet nie wiem, na co bym ją przeznaczyła, chyba na oszczędności, bo mamy z mężem niskie zarobki, więc emerytury też będziemy mieli niewielkie. Nie chce o tym rozmawiać, bo ból po stracie syna jest jeszcze zbyt silny. – Wszystko powraca; nie śpię całymi nocami, chodzę na grób, palę świeczki, rozmawiam. Nie chciałabym tego przechodzić raz jeszcze – głos jej się łamie. – Pełne życia dziecko, które dzień w dzień dzwoniło, teraz leży w grobie, przed rodzicami. Za jakie grzechy? – Nagła, nieoczekiwana strata bliskiej osoby to zdarzenie traumatyczne – mówi dr Agnieszka Bratkiewicz, psycholog, kierownik Zespołu Interwencji Kryzysowej SWPS. – Z tego wychodzi się bardzo długo. Zazwyczaj psychika goi się od trzech do sześciu miesięcy, żałoba trwa rok, a czasem ciągnie się nawet kilka lat – tłumaczy. Trauma nie pozostaje bez wpływu na codzienne życie. – Mogą wystąpić flashbacki, to znaczy, że bliskim może się wydawać, że widzą zmarłego. Może się on także śnić. Podświadomie możemy unikać przedmiotów i sytuacji związanych ze śmiercią osoby bliskiej; czasem osiąga to poziom fobii. W przypadku żołnierzy na misjach możemy unikać przedmiotów z tego kraju. Organizm jest pobudzony, pojawiają się drażliwość, problemy ze snem. Jeśli te objawy się utrwalają, mamy do czynienia z zespołem stresu posttraumatycznego – mówi Agnieszka Bratkiewicz. Szydercze sumy Suma, jakiej zażądali najbliżsi poległych żołnierzy – w tej chwili to razem 34 mln zł – może budzić mieszane uczucia, nawet wśród tych, którzy uważają, że pieniądze im się należą. Oficer w jednej z jednostek biorących udział w misjach zagranicznych kwituje: – Żołnierz to nie piekarz. Doskonale wiedzieli, na co się pisali. Jednak pod nazwiskiem przeciwko rodzinom poległych się nie wypowie. Prof. Jan Maciejewski z Zakładu Socjologii Grup Dyspozycyjnych Uniwersytetu Wrocławskiego nie ma wątpliwości co do reakcji społecznej na rekordową wartość zadośćuczynień. – Ich wysokość zbulwersuje otoczenie bliższe i dalsze żołnierzy, którzy ponieśli najwyższą ofiarę. Żołnierz to jest zawód, nikt nie jest do niego przymuszany. A im wyżej dany zawód w hierarchii społecznej, tym większe konsekwencje się z nim wiążą. Z utratą życia włącznie – wyjaśnia. Dotychczas w polskim orzecznictwie panowała zasada, że na krzywdzie niematerialnej nie można się wzbogacić. Jeśli więc ktoś wygrywał w sądzie sprawę o odszkodowanie, to zazwyczaj miało ono pokryć koszty leczenia lub utracone zarobki. Szkoda niematerialna – jeśli w ogóle – wynagradzana była symbolicznie. Obecne sprawy o zadośćuczynienie otwierają zupełnie nowy rozdział. – Każdy z wyroków, w których zasądza się wyższe zadośćuczynienie, podnosi poprzeczkę finansową w przyszłych sprawach. W ten sposób funkcję naprawczą, którą mają pełnić te wypłaty, wzbogaca się o elementy zapobiegania, a nawet karania – tłumaczy mec. Obara. Dotychczas można było postawić kiepskie rusztowanie i nawet jeśli pracownik się zabił, nieuczciwy przedsiębiorca ryzykował niewielkie pieniądze. – Trafia to w społeczne oczekiwanie. Jeśli dziś za śmierć człowieka w wypadku przy pracy rodzina dostaje 58 tys. zł, to brzmi jak szyderstwo. Żadna z tych funkcji nie jest dobrze wypełniana – mówi mec. Obara. Sprawa zadośćuczynień za poległych nie rozwiąże problemu wyceny życia i uczuć. Ale dla wszystkich, których bliscy w przyszłości zginą lub doznają uszczerbku na zdrowiu, może stanowić nadzieję, że ich krzywda zostanie zrekompensowana w godny sposób. Bez szyderstwa. Kuba Kapiszewski Jak w US Army Polskie podejście do odszkodowań dla żołnierzy nie różni się bardzo od podejścia amerykańskiego. Tam w zależności od planu ubezpieczeniowego za śmierć wypłaca się wskazanym przez żołnierza osobom do 400 tys. dol. Ubezpieczenia kosztują grosze (65 centów za każdy tysiąc dolarów ubezpieczenia). Departament Obrony dodatkowo wypłaca jednorazową, nieopodatkowaną sumę (death gratuity) w wysokości 100 tys. dol. Do tego dochodzi zasiłek dla małżonka wypłacany do czasu zawarcia kolejnego związku (DIC, dependency and indemnity compensation) w wysokości 1154 dol., powiększony o 286 dol. za każde dziecko. Jest też kilka innych, pomniejszych świadczeń. Inne państwa również starają się pieniężnie wynagrodzić rodziny – Niemcy wypłacają swoim żołnierzom po 60 tys. euro, Kanadyjczycy – 240 tys. dol. Jak powinny być uregulowane kwestie zadośćuczynienia za śmierć i kalectwo żołnierzy na misjach? Janusz Sejmej, rzecznik MON Kwestie te na etapie resortowym są uregulowane, istnieją odszkodowania, każdy żołnierz na misji jest ubezpieczony przez resort, bo to forma obowiązkowa. Jeśli dzieje się coś złego, istnieją też świadczenia wypłacane na bieżąco, są różne zasiłki, stypendia, odprawy mieszkaniowe itp. Pewna kancelaria prawnicza z Wybrzeża zwróciła się jednak do ministra z innego paragrafu niż kwestie objęte ubezpieczeniami i odszkodowaniami. Kancelaria ta nie neguje, że rodziny otrzymały już wypłaty z ubezpieczenia, teraz starają się o zadośćuczynienie z innego tytułu prawnego, w związku z tym każdy wniosek będzie rozpatrywany indywidualnie po zasięgnięciu opinii prawniczej. W tym celu powołano 8 czerwca zespół do analizy i oceny roszczeń rodzin żołnierzy, którzy ponieśli śmierć, pełniąc służbę w polskich kontyngentach wojskowych w Iraku i w Afganistanie. Dr Ireneusz Kamiński, Instytut Nauk Prawnych PAN, Helsińska Fundacja Praw Człowieka Mamy do czynienia ze szczególną sytuacją. Osoby poległe na misjach wojskowych nie znalazły się tam przypadkowo, ale przebywały w ramach służby dla państwa polskiego. Całokształt świadczeń powinien więc być uregulowany odpowiednimi umowami ubezpieczeniowymi, do których składki opłaca państwo, a gdyby takiej umowy nie było, odpowiedzialność cywilną w pełnym zakresie także ponosi państwo polskie. Ta sprawa musi być więc całkowicie i satysfakcjonująco załatwiona. Jeśli coś się wówczas wydarzy, rekompensata finansowa powinna sprawiać, by najbliżsi nie pozostawali bez środków do życia. Gen. Roman Polko, b. dowódca Formacji Specjalnej GROM, b. zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Kwestie te powinny być uregulowane prawnie, jeszcze zanim kogokolwiek wyślemy na zagraniczną misję, a koszty takich świadczeń powinny być z góry określone. Zauważę jednak z przykrością, że bardziej się u nas dba o zabitych niż o rannych. Odwiedzałem niedawno żołnierza potwornie okaleczonego, przebywającego w Centralnym Szpitalu Klinicznym MON w Warszawie, który marzył tylko o tym, aby móc być przeniesionym do amerykańskiego szpitala wojskowego, gdzie przebywał po odniesieniu ran. Mimo pewnej bariery językowej tam był lepiej traktowany, pielęgniarki były zawsze uśmiechnięte, niczego nie brakowało. U nas natomiast spotykają go różne niedogodności charakterystyczne dla polskiej służby zdrowia. Pierwsza z brzegu – osoby odwiedzające chorego są źle traktowane, nierzadko przepędzane, a podstawową kwestią okazuje się legendarny już problem szpitalnych kapci. Inny żołnierz, który wrócił z misji lżej ranny, traktowany jest „jak wszyscy”, po prostu się nim pomiata, do wszystkich zabiegów czeka w kolejkach, musi się dobijać o zwykłe sprawy, które mu się należą, w żaden sposób nie odczuwa, że służył krajowi i z tego powodu odniósł rany. Nie chodzi o to, że polscy żołnierze mają mieć uregulowane wszystkie świadczenia na tym samym, wysokim poziomie co amerykańscy, jednak w tej chwili, gdyby nie katastrofa smoleńska i przyznane rodzinom rekompensaty, rodziny żołnierzy poległych na misjach nie zdecydowałyby się na taki krok, aby zadbać o dzieci, o najbliższych, aby mieli po prostu z czego żyć. Podkreślam jednak, że los rannych jest dużo gorszy, bo ci są całkowicie opuszczeni. Daniel Kubas, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Wojskowych poza Granicami Kraju Moim zdaniem, to także powinno być prawnie uregulowane. Przykład zadośćuczynienia, jakie otrzymały rodziny ofiar katastrofy samolotu Casa oraz Tu-154, skłonił rodziny żołnierzy do złożenia wniosku, bo albo wszyscy są u nas równi wobec prawa, albo nie. Jak wiadomo, ubezpieczenie służy pokryciu strat materialnych, ale już nie pozostałych niematerialnych ani moralnych. Rodziny poległych i rannych uzyskują odszkodowanie w zależności od tego, w jakim procencie żołnierz poniósł uszczerbek na zdrowiu. Rodzina poległego otrzymuje 100% odszkodowania, które obecnie wynosi 250 tys. zł. Nie jest to kwota mała, jednak nie rozwiązuje wszystkich problemów rodziny. To w zasadzie nie wystarcza np. na kupienie mieszkania, a już zupełnie nie rekompensuje licznych strat niematerialnych, z jakimi ma do czynienia rodzina żołnierza. Przypuszczam, że wcześniej nikt nie przewidział, że problemy rodzin, które poniosły straty, wystąpią w takiej skali. Problem wymaga więc rozwiązania systemowego, tym bardziej że rodziny żołnierzy nie powinny czuć się „gorsze” niż rodziny ofiar katastrofy lotniczej. Dlatego uważam, że rodziny te mają prawo wystąpić o dodatkowe zadośćuczynienie i rekompensatę strat niematerialnych. Generalnie zaopatrzenie żołnierzy wysyłanych na misje z innych krajów, np. z Niemiec, jest na bardzo wysokim poziomie. Gdyby polscy żołnierze ranni na misjach otrzymywali analogiczne wsparcie, byliby zabezpieczeni materialnie do końca życia. U nas jednak takiego systemu nie ma, to dopiero powstaje. Oczywiście nie jesteśmy tak bogatym krajem jak USA czy Niemcy, ale też środowisko rodzin poszkodowanych na misjach nie oczekuje nie wiadomo czego. W dużej mierze chodzi o kwestię moralną, równego traktowania cierpień i bólu po stracie najbliższych. Gen. Adam Rębacz, prezes Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego Oczywiście tak nie może być, aby dopuszczać tak duże zróżnicowanie w stosunku do ofiar samolotu Casa i Tu-154. I tu, i tam zginęli polscy obywatele, nie powinno się w żadnym stopniu różnicować ofiar. Życie ludzkie nie ma ceny, ale trzeba ustalić, jak wysokie są odszkodowania i zadośćuczynienia, bo to wszystko pochodzi w sumie z naszych kieszeni. Jest wręcz niepokojące, że robi się takie różnice. Wojciech Łuczak, ekspert militarny, wydawca magazynu „Raport” Na razie uregulowana zostanie kwestia przywilejów kombatanckich dla weteranów wojny w Iraku i w Afganistanie oraz innych misji wojskowych. Do końca tej kadencji Sejm ma przyjąć uregulowania dotyczące specjalnych praw kombatanckich. Tworzy się też inne formy pomocy, w szpitalu wojskowym na ul. Szaserów w Warszawie otwarto oddział leczenia stresu psychicznego, który jest nierzadko znacznie cięższy i groźniejszy od urazów fizycznych. Wojsko stara się też pomóc, zatrudniając na różnych stanowiskach tych, którzy odnieśli ciężkie rany, ale mogą podjąć pracę. Notował BT Podobne wpisy Skip to content Obecnie dosłownie każdy ma jakieś ubezpieczenie osobiste. To ubezpieczenie przewiduje kalectwo, utratę zdrowia na czas określony i odszkodowanie za śmierć dla rodziny. Jego wysokość zależy od rodzaju polisy, od okoliczności w których konkretny człowiek zmarł i od rodzaju wykonywanej pracy. Każdy zawód jest powiązany z pewnego rodzaju ryzykiem, a firmy ubezpieczeniowe mają swoje przeliczniki które uwzględniają wysokości odszkodowań. W przypadku montera wysokościowego to odszkodowanie może być wyższym niż w przypadku księgowego, bo ryzyko w tych przypadkach się różni. Lecz wiele zależy też od rodzaju polisy, która może przewidywać inne sumy odszkodowań za śmierć poza miejscem pracy. Dlatego w niektórych przypadkach posiadacz lepszej polisy ma lepiej, bo odszkodowanie za jego śmierć poza stanowiskiem pracy to dość dobre odszkodowanie dla rodziny. Odszkodowanie za śmierć jest też wysokim w przypadku pilota, który zginie za sterami maszyny ratując pasażerów. Wtedy rodzina dostanie sporo, czyli znacznie więcej niż gdyby dostała gdyby nie zginął w katastrofie lotniczej. – Byłem w domu, usłyszałem huk. Z sąsiadem pojechaliśmy w stronę, gdzie widać było czarny dym. Chcieliśmy jakoś pomóc, ale baliśmy się eksplozji – powiedział jeden ze świadków wypadku prywatnej, algierskiej telewizji Ennahar. Algierski wojskowy samolot transportowy radzieckiej jeszcze produkcji Ił-76 rozbił się wśród pól uprawnych 30 km na południowy zachód od stolicy kraju. Na szczęście spadł w niezamieszkałym regionie. Tuż po upadku zapaliły się silniki maszyny, dlatego część ciał pasażerów została spalona. Bardzo szybko na miejsce dotarło kilkuset ratowników, ale nic nie mogli zrobić. Bardziej przydało się dziesięć wojskowych ciężarówek z bazy lotniczej, by wywieźć ciała. Liczba ofiar jest ogromna. To największa katastrofa lotnicza w Afryce od 1973 r., 19. na świecie oraz trzecia największa w historii samolotów Ił-76. Wojskowe lotnictwo algierskie ma jeszcze 13 takich maszyn. Nie jest jasne, dlaczego i jak w rozbitym samolocie mogło lecieć 247 pasażerów (oraz dziesięciu członków załogi): Ił-76 może zabrać maksymalnie 140 osób. Większość ofiar to algierscy żołnierze oraz członkowie ich rodzin, lecący do pustynnej bazy w Baszar na zachodzie kraju, w pobliżu granicy z Marokiem. Ale jak poinformowały algierskie media, na pokładzie było też 26 członków Frontu Polisario przewożonych do Tinduf – położonej najdalej na zachód miejscowości Algierii. W środku Sahary mieszka tam kilkanaście tysięcy uchodźców z terytorium Sahary Zachodniej, której granica odległa jest od miasta o ok. 40 km. Do 1975 r. Sahara Zachodnia była kolonią Hiszpanii. Po wycofaniu się stamtąd wojsk metropolii, wybuchły walki o nią między Marokiem (oraz początkowo Mauretanią) a oddziałami partyzanckimi Frontu Polisario, będącymi zbrojnym ramieniem tzw. Saharyjskiej Arabskiej Republiki Demokratycznej. Po ponad 40 latach walk Polisario kontroluje ok. 1/3 terenu Sahary Zachodniej, reszta jest opanowana przez Maroko. Saharyjski „rząd" urzęduje właśnie w pustynnym Tindufie, tam też są główne ośrodki szkoleniowe Polisario, których członkowie rekrutują się spośród uchodźców. Algieria od początku (choć z przerwami) udziela wsparcia Polisario oraz zaopatruje go w broń. Obecnie nie wiadomo jeszcze, kim byli partyzanci, którzy zginęli w katastrofie lotniczej. Zarówno szef sztabu armii algierskiej, jak i dowódca policji przerwali swoje podróże, by uczestniczyć w śledztwie. Danych ofiar na razie nie ujawniono. Algierskie lotnictwo (zarówno wojskowe, jak i cywilne) znane jest z awarii samolotów. Wcześniej za największą lotniczą katastrofę uznawano wypadek z lipca 2014 r., gdy rozbił się algierski samolot rejsowy lecący do Burkina Faso. Zginęło wtedy 116 osób, w tym 56 obywateli Francji. Pięć miesięcy wcześniej podczas podchodzenia do lądowania roztrzaskał się wojskowy transportowiec Hercules – zginęło 77 osób. W listopadzie 2012 r. rozbiła się transportowa hiszpańska casa. Maszyna przewożąca papier do wydrukowania nowych algierskich banknotów spadła w południowej Francji, dlatego śledztwo w sprawie wypadku prowadziła tamtejsza policja. Ustaliła ona, że wypadek był spowodowany złym wyszkoleniem pilota.

odszkodowanie za śmierć w katastrofie lotniczej